Prawdopodobnie to Rosjanie stoją za serią incydentów, które miały miejsce na Bałtyku. Nawet jeśli ostatnio mogą to czynić chińskimi rękoma. Najpierw we wrześniu 2022 doszło do uszkodzenia rur przesyłających gaz Nord Stream 1 i 2. Wówczas podejrzewano, że uszkodzeniu mógł ulec także podwodny kabel energetyczny SwePol Link, a także kabel telekomunikacyjny Baltica, łączący Polskę z Danią i dalej – Ameryką Północną.
Jedna z wizualizacji Ratownika / Grafika: Ship Design & Marine Consulting
Na początku listopada ubiegłego roku w Zatoce Fińskiej doszło do uszkodzenia podmorskich kabli Estlink 2 oraz gazociągu Balticconnector między Finlandią a Estonią. Niedługo później miała miejsce awaria infrastruktury telekomunikacyjnej między Szwecją a Estonią. Szwedzi i Finowie co jakiś czas natrafiają na rosyjskie okręty podwodne, które śledzą komunikację obu państw. Teraz ponownie został zerwany kabel energetyczny Estlink 2. Podejrzanym jest chiński masowiec „Yi Peng 3”. ( Niemcy: Uszkodzenie podmorskich kabli na Bałtyku aktem sabotażu )
W Polsce przeciwnicy rozbudowy floty od lat twierdzą, że do ochrony takiej infrastruktury wystarczy lotnictwo. Podkreślają, że Duńczycy, Niemcy, Szwedzi i Finowie, posiadający nowoczesną i sporą flotę nie byli w stanie zapewnić bezpieczeństwa infrastruktury. Nie wiemy jednak, gdzie znajdowały się ich jednostki i jakie miały wyznaczone sektory dozoru. W listopadzie i na początku grudnia patrolowce i fregaty skutecznie śledziły podejrzane jednostki i nic się nie stało. Do czasu, kiedy pojawiła się chińska jednostka. Teraz floty będą musiały pilnować nie tylko rosyjskie jednostki.
Ważniejsze jednak jest to, że obie nacje posiadają odpowiednie narzędzia, aby nie tylko naprawić uszkodzenia, ale w przyszłości znacznie lepiej osłonić strategiczny kanał transportowy. Duńczycy posiadają dwa duże okręty ochrony środowiska i dwa mniejsze, których zadaniem jest m.in. likwidacja skażeń i naprawa infrastruktury morskiej. Do tego należy dodać okręty przeciwminowe, które zabezpieczyłyby prace ze strony saperskiej i fregaty, które, w obliczu konfliktu, będą w stanie nie tylko osłonić zespół naprawczy, ale także rozpoznać ruchy przeciwnika. Polska takich możliwości jeszcze nie posiada, ale posiadać będzie.
Jest co pilnować
W Polsce w ostatnich latach medialne stały się gazociągi Nord Stream 1 i 2, ale nie tylko one leżą na dnie Bałtyku. Obie nitki krzyżują się z istotnymi dla polskiego bezpieczeństwa kablami energetycznimi i telekomunikacyjnymi, czy gazociągiem Baltic Pipe. Ten ostatni kończy się w polskim Niechorzu i jest w stanie dostarczać nawet 10 mld m3 norweskiego gazu.
Niezwykle istotny jest polsko-szwedzki kabel energetyczny SwePol Link o zdolności przesyłowej 600 MW, którym Polska importuje ze Skandynawii energię elektryczną. Już przed rokiem podejrzewano, że mógł zostać uszkodzony przy okazji wybuchu na Nord Stream 2, który miał miejsce niespełna 500 metrów dalej. Wówczas kontrolę stanu przewodów przeprowadzili Szwedzi.
Również oni kontrolowali stan kabli telekomunikacyjnych Batlica, które łączą Polskę ze Szwecją i Danią. Przyczyną był wyciek z Nord Stream 1, który miał miejsce tuż koło miejsca, gdzie obie nitki się przecinają na południe od Bornholmu. Przez Bornholm przechodzi także kabel telekomunikacyjny Denmark-Poland 2.
W przyszłości Polska planuje kolejne inwestycje energetyczne na morzu. W 2028 powinno ruszyć stałoprądowe połączenie Harmony Link o zdolności przesyłowej na poziomie 700 MW. Ma mieć długość ok. 330 km.
W najbliższych latach na Zatoce Gdańskiej powinien stanąć pływający terminal gazowy. Planowane są także budowy farm wiatrowych w polskiej strefie ekonomicznej, które będą połączone z systemem energetycznym podwodnymi kablami. Właśnie by chronić, kontrolować i zabezpieczać m.in. Taką infrastrukturę potrzebne są Polsce okręty programu Ratownik.
Ratownik
Niesłusznie uważa się, że Ratownik to okręt, który ma się zajmować ratownictwem morskim, a głównie podwodnym. Ma to jednak być jednak jednostka może wykonywać całe spektrum działań podwodnych. Planowane okręty przeznaczono do poszukiwania, lokalizacji, identyfikacji i wydobywania zatopionego sprzętu i wyposażenia, w tym również środków niebezpiecznych, jak odpady chemiczne, a także prowadzić prace podwodne na różnych głębokościach. Wyposażenie okrętu miało także pozwolić na kontrolowanie i zabezpieczenie infrastruktury podwodnej oraz prowadzenie podwodnych akcji ratowniczych.
Ze względu na mnogość zadań i poziom skomplikowania, planowana była spora jednostka, która, wedle pierwotnych założeń, miała wypierać ok. 6000 t przy długości 95,85 m i szerokości 18,8 m. Okręt miał rozwijać prędkość ok. 16 w. i posiadać autonomię pomiędzy 30 a 40 dni. Powstanie jednostka, która byłaby jednym z najnowocześniejszych okrętów tej klasy w Europie.
Żeby w pełni zabezpieczyć polskie wybrzeże i wody terytorialne potrzebne są dwa okręty tej klasy. Miejmy nadzieję, że trafią do polskiej floty jak najszybciej. ( Ratownik po raz drugi )
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.